Mona Monne



O Kobietach, Tańcu i Radości Życia.




Wykorzystywanie w jakikolwiek sposób zdjęć oraz testów pochodzących z mojego bloga bez mojej zgody jest nielegalne.
ALL THE PHOTOS ARE MY PROPERTY. ALL RIGHTS RESERVED.




MONAMONNE@GMAIL.COM




niedziela, 15 marca 2009

Orientalna Kuchnia

Kilka lat temu miałam okazję I raz spróbować kuchni tureckiej. Nie mam tu na myśli jedzenia Kebaba ociekającego sosem, w okolicach jednego z polskich dworców lecz mówię o prawdziwej, najprawdziwszej i oryginalnej kuchni tureckiej, gdzie potrawy spożywałam w towarzystwie licznej rodziny tureckiej. Na stole znajdowało się wiele wyśmienitych rzeczy, które wyśmienicie smakowały! Pamiętam moje ulubione danie: podobne do naszych gołąbków z tą różnicą, że owinięte liśćmi winogron. Farsz: biały ryż oraz baranina. W internecie udało mi się znaleźć coś podobnego pod nazwą: yaprak dolmasi (faszerowane liście winogron).

Po kuchni tureckiej w moim życiu przyszła kolej na kuchnię tajską, której spróbowałam w Londynie
. Smakowałam jej zarówno w restauracjach tajskich jak i tajskich barach szybkiej obsługi. Tu z kolei wspominam nudle, czyli fantastyczne w smaku, długaśne kluseczki z warzywami i kurczakiem. Po powrocie do Polski szukałam podobnych restauracji, lecz niestety Wrocław nie grzeszył wówczas podobnymi lokalami...

Z czasem w Polsce zaczęły pojawiać się Orientalne restauracje takie jak "Sekrety Tajlandii" w Katowicach, gdzie mamy okazję skosztować potraw tej najostrzejszej kuchni świata jak i jej łagodniejszych dań. Z opisywanym miejscem związana jest Alia - tancerka orientalna oraz pasjonatka kuchni tajskiej. Jej zainteresowanie smakiem orientu narodziło się 2 lata temu, gdy mama Alii rozpoczęła pracę w powyższej restauracji. Wtedy postanowiła spróbować tajskich potraw takich jak Guo Tie, Phat Thai i wiele innych bardzo ostrych dań oraz przypraw tj: Sambal Oelek, Sing Hai, które bardzo szybko stały się jej ulubionymi potrawami. Z czasem sama, na podstawie obserwacji kucharza Somchaya zaczęła przyrządzać tajskie dania. Zainteresowała ją również kuchnia indyjska.

Alia przedstawia kilka receptur kuchni orientalnej:

Sajgonki, potrawa bardzo łatwa do przygotowania.

Składniki:
Papier ryżowy,
Ciasto naleśnikowe,
Dowolny farsz (np: z mięsa mielonego z makaronem sojowym lub z brokułami etc.),
Olej.

Robimy farsz. Namaczamy papier ryżowy, na który nakładamy farsz. Zawijamy odpowiednio sajgonkę, po czym moczymy w cieście naleśnikowym i kładziemy na rozgrzany, głęboki olej. Smażymy, aż sajgonki zrobią się rumiane. Wyciągamy naszą potrawę z oleju. Podajemy z sosami.

- Musi być pyszne - wszystkie Sajgonki są pyszne! :D -

Kaczka po tajsku na gorącej płycie

Składniki:
Kaczka,

Ciasto naleśnikowe,

Wybrane przyprawy,

Ewentualnie sezam.

Gotujemy porcję kaczki i obieramy ją. Dodajemy przyprawy, np. Sambal Oelek, moczymy w cieście naleśnikowym i kładziemy na głęboki olej. Zdejmujemy kaczkę i kroimy. Podajemy na gorącej płycie.


Ryż smażony z warzywami.

Składniki:
Ryż biały lub tajski jaśminowy,
Kapusta pekińska,
Bambus,
Grzyby mun,
Marchewka.

Gotujemy ryż, aż będzie bardzo miękki. Podczas gotowania można dodać curry, jeżeli nie dodamy go podczas gotowania, dodajemy podczas smażenia.
Kapustę pekińską kroimy poziomo, bambus zazwyczaj kupimy pokrojony, marchewkę na skośne plastry. Wszystko to, wrzucamy na wok i smażymy.

Alia poleca też spróbowanie przykładowego tajskiego śniadania: ryżu na mleku kokosowym, które przyrządzamy tak jak zwykły ryż na mleku, ale z mlekiem kokosowym.

- Nie ma mowy, żebym nie spróbowała, uwielbiam smak kokosowy! - :)

Nasza specjalistka podkreśla, że jeśli chodzi o kuchnię tajską, często usłyszymy o "gotowaniu językiem", ponieważ wszystko gotujemy według uznania, nie trzymając się ściśle przepisów. Poleca też wiele innych tajskich potraw, takich jak zupa z krewetek z mlekiem kokosowym, pierożki WAN TAN, wieprzowina w 5-ciu smakach, cielęcina na ostro, żabie udka i wiele, wiele innych.

Zgłębianie tajników kuchni orientalnej to wspaniała zabawa, ale i niebezpieczeństwo, że nasi najbliżsi zapragną byśmy częściej bywały w kuchni ;) .

Jeśli zrobiłyście jakąś orientalną potrawę z powyższych przepisów napiszcie co powiedziały Wasze kubki smakowe? A może same macie jakieś ciekawe przepisy? Zachęcam do dzielenia się wrażeniami.



MAC

Już od dawna nosi mnie, żeby tę markę Wam przedstawić.
Z MACiem spotkałam się ponad rok temu na tribe, gdzie czytałam fora tribalowe i bellydancowe. Podczas tribalowego lata w Ustce w lipcu 2007 roku do opisywanej marki przekonała mnie tancerka tribalowa - Samantha Hasthorpe, gdy zobaczyłam ją w makijażu zrobionym tymi właśnie kosmetykami. Makijaż jest atrybutem każdej z nas, a już na pewno nieodłącznym elementem każdej tancerki. Kiedy zależy nam na mocnym wyrazie warto pokusić się o markę, która została stworzona przez artystów dla artystów i nie tylko :)
Marka MACa dystrybuowana jest przez Estee Louder, co uważam za zaletę i dobrą rekomendację. Firma o ugruntowanej pozycji w naszym kraju działająca w sektorze marek selektywnych nie pozwoliłaby sobie na wprowadzenie czegoś co nie spełnia oczekiwań potencjalnej klienteli. MAC ma wyraźny przekaz oraz bardzo dobry marketing - kupując kosmetyk w sklepie dostajesz darmowy makijaż, na który umawiasz się z wizażystką w wybranym przez Ciebie terminie. Czyż nie jest to praktyczna i miła dla nas forma wspierania sprzedaży? :) Ja uważam, że jak najbardziej.
Co mnie jeszcze cieszy to ichniejsze serie limitowane. Na mnie to Działa :)


Na powyższym zdjęciu widać jak mocny efekt został uzyskany po zastosowaniu tylko dwóch odcieni cienia: czarnego i białego oraz sztucznych rzęs.
Ze swojej kosmetyczki mogę polecić Wam jeszcze puder Mineralize Skinfinish. W moim posiadaniu jest co prawda produkt z serii limitowanej, ale wierzę, że reszta pudrów - pozostałe kolory dostępne w stałej ofercie - spełniają oczekiwania w podobnym stopniu.
Jeżeli któraś z Was wypróbowała markę to podzielcie się swoimi opiniami. O co warto się pokusić, czego nie warto kupować?

niedziela, 8 marca 2009

HARA - Równowaga Duchowa

Czytając książkę "Taniec brzucha. Eliksir życia z krajów Orientu" zafascynował mnie rozdział o rejonie HARY.
Zgodnie ze wschodnią sztuką uzdrawiania 2 cm pod pępkiem znajduje się istotne miejsce - centrum hary. Istota miejsca polega na tym, że jest to najważniejsze źródło siły. Tutaj znajduje się środek ciała, który decyduje o stanie równowagi naszego organizmu. Hara jest zatem rejonem objętym dużą uwagą we wschodniej filozofii uzdrawiania.
Ruchy miednicy w tańcu brzucha (oczywiście przy obraniu prawidłowej postawy ciała) wspierają centrum hary przynosząc tańczącej równowagę duchową. Taniec brzucha wpływa zatem pozytywnie na nasze samopoczucie.
Hmm... na mnie taniec na pewno wpływa pozytywnie :). Zawsze ten pozytywny stan "zwalałam" na serotoninę i endorfiny, które wydzielają się podczas ruchu. Warto jednak przyjrzeć się wschodniej filozofii i jej interpretacji.
Środek ciała - centrum hary jest punktem wyjścia w prawidłowym funkcjonwaniu całego organizmu. Wpływajac pozytywnie na stan ducha, przynosza równowagę całemu ciału.
Jakkolwiek abstrakcyjnie to brzmi świadczy o ogromnej, wewnętrznej sile nas samych. Świadomość tego to przemiłe uczucie, więc warto o tym pamiętać w trakcie naszej wędrówki życiowej :)

Wszystkiego Najlepszego z okazji Dnia Kobiet

piątek, 6 marca 2009

Tribal wędruje do Wrocławia

Rok 2007. Na moich „Pałacykowych” zajęciach słyszę o Tribalu. Przysłuchuję się rozmowie koleżanek, które opowiadają co każda z nich wie na temat tej nowej formy tańca. W pamięci najsilniej zapadają mi określenia: taniec, który kobiety tańczą dla siebie, a nie dla publiczności. Gdy tańczysz Tribal to jakbyś mówiła: tańczę sobie bez względu czy podziwiasz mnie czy też nie, tańczę z innymi kobietami dla własnej satysfakcji.

Te słowa budzą mój feminizm. Zafascynowana szukam w Internecie na ten temat. W języku polskim jest nie wiele informacji, ale nagle JEST! Strona całkowicie poświęcona Tribalowi! Strona zespołu Zaghareet z Yolandą na czele i z wieloma wyczerpującymi opisami.

Kolejne zajęcia. Tym razem ja dzielę się swoimi odkryciami z dziedziny Tribala. Dochodzimy z grupą do wniosku, że chciałybyśmy poznać tę formę tańca. Mamy ogromny apetyt i ciekawość na Tribal.

Decyduję się zadzwonić do Yolandy i porozmawiać czy nie zechciałaby odwiedzić Wrocław i przy okazji poprowadzić zajęcia. Yola jest bardzo otwarta i zafascynowana Tribalem do granic możliwości :D

W kwietniu 2007 jedziemy z koleżankami na NOVAORIENT do Katowic. Coś fantastycznego! Pozytywny szok przeżywam w III dzień Festiwalu kiedy na scenie oglądam Yolandę w solowym występie oraz jej grupę w ATS-ie. Dziewczyny grają na saggatach… nic dodać nic ująć. Jestem ZACHWYCONA!!!

10 czerwiec 2007 Yolanda I raz przyjeżdża do Wrocławia prowadzić warsztaty. Ma silną potrzebę rozpropagowania Tribala w Polsce. Pragnę jej w tym pomóc, przynajmniej na terenie Wrocławia…

Na zajęciach poznajemy podstawy ATS-u czyli: Basic Egyptian, Basic Arabic, Arabic Twist, Turkish Step. Do tego dochodzą wolne elementy: taxeem i maia, body wave, świeca i snake arms.

Moja osobista refleksja po warsztatach: nauczycielka z profesjonalnym podejściem i bogatym doświadczeniem tanecznym, warsztaty – odprężenie i relaks, wspaniała forma terapii ruchowej. Osobowość z Powerem. Yola wie, że Tribal jest jej pasją i konsekwentnie dąży w tym kierunku dokształcając się na kolejnych warsztatach na całym świecie. Podziwiam Yolandę za jej konsekwencję i chęci.

czwartek, 5 marca 2009

Być Kobietą to jest To !

Moja przygoda z orientem zaczyna się w marcu 2005 roku. Idę na zajęcia tańca brzucha do wrocławskiego "Pałacyku" i ku własnemu zaskoczeniu nie rezygnuję po I spotkaniu :)

Kolejne razy są kolejnymi dołami. Ambitna niewiasta - widzę niezwykłą przepaść pomiędzy sobą a moją ówczesną divą orientu. Mówiąc najprościej jestem sztywna i mam patyk zamiast kręgosłupa, a moja nauczycielka prezentuje piękne, subtelne i płynne ruchy...


Z czasem mój warsztat nabiera kształtu. Czuję jak taniec absorbuje mnie. Chodzę na zajęcia 2 razy w tyg. i tańczę drugie tyle w domu. Jakoś inaczej siebie odbieram. Lepiej, hmm... czuję się piękna i dumna :D

Zmieniam się. Patrzę w lustro i podobam się sobie jeszcze bardziej. Mam dużo tańca w swoim życiu i dużo radości z tego. Co ważniejsze odczuwam mocniejszą symbiozę z własnym ciałem i wszelkie niepokoje odpływają. Jestem szczęśliwą kobietą.

Ten stan utrzymuje się nawet gdy przestaję tańczyć. Ot takie pozytywne zmiany w mózgu ;)

Dziś jestem szczęśliwą kobietą. Taniec w dużym stopniu się do tego przyczynił. Jest to najwspanialsza forma wyrażania siebie, do której mam duży szacunek oraz sentyment.

Wierzę, ze każda z nas może wynieść coś pozytywnego z tańca, który poprawia zdrowie, ale przede wszystkim duszę. Dziś jesteśmy szczególnie zaganiane. Nie poświęcamy sobie należytej uwagi, albo nam nie poświęcono podstawowej uwagi (dziewczęta wkraczające w świat kobiet). Kompleksy, obawy, złe samopoczucie są efektami zaniedbania. Odrzućmy to co negatywne , potańczmy. Kobieta radosna i szczęśliwa wszystkich tym stanem zaraża :)

"Kiedy tańczę nie zajmuje mnie nic poza tańczeniem, trwam w teraźniejszości stając się szczęśliwą kobietą"

Kiedy tańczę nie zajmuje mnie nic poza tańczeniem, trwam w teraźniejszości stając się szczęśliwą kobietą...

... i życzę każdej z Was takiej radości bycia z samą sobą!